piątek, 21 października 2016

"Sto dni po ślubie" Emily Giffin


Tytuł: "Sto dni po ślubie"
Autor: Emily Giffin
Liczba stron: 376

"Sto dni po ślubie Ellen spotyka Leo, swoją dawną wielką miłość. Ożywają uczucia ukryte głęboko w sercu. I budzą się wątpliwości - czy podjęła dobrą decyzję? Czy jej mąż Andy jest tym jedynym, z którym pragnie spędzić resztę życia? Czy małżeństwo z nim jest spełnieniem jej marzeń?"

Ellen to bohaterka z silną osobowością i ciekawym charakterem. Pochodzi z Pittsburgha z niezamożnej rodziny. Kiedy była małą dziewczynką jej mama zmarła. Brak matki bardzo na nią wpłynął. Teraz jednak jej życie zdaje się być idealne. Mieszka w Nowym Jorku z kochającym mężem, ma cudowną przyjaciółkę i pasje, w której może się rozwijać. Niestety jej życie staje na głowie, kiedy sto dni po ślubie spotyka swoją pierwszą miłość. Wspomnienia wracają, a Ellen staje się rozdarta pomiędzy miłością do męża, a nie do końca wygasłym uczuciem do byłego chłopaka.

Książka ta z pozoru wydać się może kolejnym nie wymagającym romansem, ale oprócz wątku miłosnego wnosi ze sobą wiele aspektów, które skłaniają do refleksji.
Przez pierwsze 200 stron nie mogłam sobie wyobrazić żeby historia zmierzała w oczekiwanym (przewidywalnym) przez wszystkich kierunku. Wydawało mi się, że nie ma możliwości, żeby Ellen odrzuciła swoje dotychczasowe życie dla uczucia z przeszłości. Później jednak nie byłam już tego taka pewna.

Ellen wychodząc za swojego męża znalazła się w innym świecie, jego rodzina jest właśnie tym czym nie jest jej własna. Są zamożni, wzbudzają w niej podziw i sympatię. Wydają się być jak wyjęci z obrazka. Z początku Ellen jest nimi zafascynowana, ale ponowne spotkanie z Leo wiele  zmienia.

To chyba pierwszy raz, kiedy nie wiedziałam, którego męskiego bohatera wolę. Z jedej strony niebieskooki, blond Andy - uroczy i troskliwy,  a z drugiej strony ciemnooki, brunet Leo - sarkastyczny i namiętny. 

Ta książka wzbudziła we mnie wiele sprzecznych uczuć. Jednak cieszę się, że po nią sięgnęłam i zdecydowanie nie była to strata czasu. Czytało mi się ją naprawdę miło, choć brakowało mi tej chęci natychmiastowego dowiedzenia się co będzie dalej. Uważam, że fajnie ją przeczytać, natomiast nie jest to lektura obowiązkowa.